wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział dziewiąty.








Po mojej rozmowie z Avery zeszłego wieczoru, musiałem odebrać Libby od Spencer’a, więc uzgodniliśmy między sobą, że spotkamy się jak najszybciej.

Odebrałbym Libby koło 6, jednak tym razem mama Spencer’a zaproponowałaby zabrać ją później, aż będzie śpiąca. CO uczyni zabranie jej do domu łatwiejszym. Ostatnim razem pożegnanie było 
koszmarem. Libby dostała napadu złości, płaczu i krzyku, więc Spencer przytulał ją z całych sił. 
Gdybym nie był zły na Libby w tym momencie, uznałbym, że to całkiem słodkie.

Zapukałem do drzwi Smith’ów czekając na odpowiedź. Wreszcie matka Spencer’a wpuściła mnie i skierowała do salonu, gdzie znalazłem Libby wtuloną w Spencer'a na kanapie. Walczyłem z pragnieniem wydania z siebie „aww” patrząc na nie, to było słodkie.

Ostrożnie wygrzebałem Libby z uścisku Spencer’a, uważając by go nie obudzić, i umieściłem ją w wygodnej pozycji na rękach, jej głowę opierając na swoim ramieniu. Podziękowałem jego matce i cicho wyszedłem z domu, powoli umieszczając Libby w foteliku, zapinając pasami, nie budząc jej.

Przyjechałem do domu i znów próbowałem nie nudząc Libby wyciągnąć ją z auta. Udało się, jednak ciężko jest otworzyć drzwi z małym dzieckiem używając tylko jednej ręki. W końcu mi się udało więc wszedłem i kopnąłem drzwi by się zamknęły. Powędrowałem na górę, czując jak ciężar Libby obciąża moje ramię.

Wciąż była ubrana w swój mundurek przedszkolny więc położyłem ją na łóżku szukając piżamy ze Świnką Peppą by ją przebrać. Płynnie zmieniłem jej ciuchy, zanim ułożyłem ją do snu. Dałem jej szybkiego całusa w czoło szepcząc ‘kocham cię księżniczko’ i poszedłem do swojej sypialni na zasłużony odpoczynek.


Zostałem obudzony przez ciężar rzucający się na mnie. Automatycznie jęknąłem, nie chcąc budzić się w tym momencie.

„Tatusiu czas wstawać!” Libby praktycznie krzyczała prosto w moje ucho.

„Nie księżniczko, jest za wcześnie. Pozwól tacie jeszcze chwile pospać.” Powiedziałem ze znużeniem, zamykając oczy.

„Niee tatusiu. Chcę wyjść na dwór. Jest taka ładna pogoda!”

Za nieuzyskanie żadnej odpowiedzi postanowiła uderzyć mnie w twarz, kilkakrotnie.

„Ughr Libby przestań” jęknąłem.

„Jeśli wstaniesz tato. Przytulę cię.” Dobra, więc moja córka uczyła się negocjacji w wieku 3 lat.

„Dobra, już dobra, wstaję” powiedziałem, wyciągając się na łóżku „Ale myślę, że zasługuję na mocne przytulanie i wielkiego całusa za tak wczesną pobudkę.”

Zmarszczyła swoją twarz w zamyśleniu, jakby zastanawiała się czy mnie posłuchać. Potem wskoczyła na mnie ramionami oplatając moją szyję i mocno przytuliła. Odwzajemniłem uścisk. Następnie się z niego uwolniła, dając mi wielkiego, niechlujnego buziaka w policzek.

„Więc co chcesz dziś robić księżniczko?” zapytałem sadzając ją na kolanach, naprzeciwko mnie. Poruszając swoimi małymi nóżkami, skrzyżowała je.

„Chcę wyjść na dwór. Zobacz, jest słonecznie” Libby mówiła radośnie, wskazując w kierunku okna swoim małym palcem.

„Hmm.. co moglibyśmy zrobić.. Hej mam pomysł! Chcesz iść na piknik?”

„Tak, tak! Piknik! Z kanapkami i kiełbaskami w cieście! I ciastem!” powiedziała klaszcząc w dłonie.

„Dobrze, jest wpół do ósmej, więc może pójdziemy do babci, zanim będziemy gotowi by pomogła nam przygotować coś do jedzenia? Możemy również użyć jej koszyka”

„Jeeej” krzyknęła schodząc z moich kolan i wybiegając z pokoju.

„Najpierw potrzebujesz śniadania Libs” krzyknąłem za nią.

Pojawiła się w drzwiach, trzymając się ramy „mogę zjeść crumpets* z marmite**?”

„Cokolwiek zechcesz moja mała księżniczko” powiedziałem podchodząc do niej, pochylając się by dać jej całusa w czubek głowy, zanim zbiegła na dół.

Zmęczony zszedłem na dół, nie będąc jeszcze w pełni obudzony i poszedłem do kuchni. Libby siedziała przy stole gotowa na swoje śniadanie. Wsadziłem crumpets do tostera, wyciągnąłem masło i marmite.

„Czego się napijesz Libby? Sok pomarańczowy?” kiwnęła głową. Wyjąłem jej różowy plastikowy kubek i napełniłem sokiem, podając jej.

„Libby możesz przynieść mi mój telefon? Musimy zadzwonić do babci” poprosiłem. Pobiegła, pojawiając się chwilę później z telefonem.

„Dziękuję księżniczko” uśmiechnąłem się z wdzięcznością, wpisując numer mamy.

Crumpets wyskoczyły z tostera, więc rozmawiałem z mamą podczas przygotowywania śniadania Libby. 
Powiedziała, że większość potrzebnych rzeczy znajdę u niej, ponieważ była wczoraj na zakupach. To był po prostu zbieg okoliczności, że kupiła jedzenie odpowiednie na piknik.

Podałem Libby śniadanie na jej różowym talerzu. „Pójdę się przyszykować dobrze Libs? Idę wziąć prysznic więc możesz w tym czasie pooglądać telewizję, włączę go teraz więc jak zjesz możesz iść coś obejrzeć dobrze?” Odpowiedziała „Mhym” więc poszedłem pod prysznic.

Dwadzieścia minut później byłem gotowy. Ubrałem szare szorty do kolon i ciemną bluzkę. Zawołałem Libby na górę by i ją przygotować.

Weszła do sypialni, podchodząc do swojej szuflady, obok której stałem.

„Więc co chcesz dziś ubrać? Sukienkę? Ale ona może być trochę pomięta.. Może dżinsową spódniczkę i bluzkę w kwiatki?”

„W porządku tatusiu” zgodziła się. Pomogłem jej się ubrać i postawiłem naprzeciwko siebie, klękając by uczesać jej włosy.

„Chcesz kucyka, czy zostawić je rozpuszczone dziś? A może chcesz, żeby babcia zrobiła ci warkocza?”

„Poproszę warkocza”

„Dobrze, więc najlepiej pójdźmy do babci już.” Poszliśmy na dół, w drodze złapałem swój telefon i okulary oraz sweterek Libby, gdyby zrobiło się chłodniej, choć było to mało prawdopodobne, gdyż pogoda dopisywała.


Przyjechaliśmy do domu mojej mamy, gdzie rozpoczęliśmy przygotowanie jedzenia dla nas. Po kilku godzinach mieliśmy już wszystko gotowe by iść. Znalazłem niewielką przestrzeń w parku dla nas nie daleko, jednak odpowiednio oddaloną by poczuć się jak na wyciecze. Były tam wysokie trawy otoczone niewielkimi pagórkami, idealna spokojna okolica na piknik. Niedaleko znajdował się również plac zabaw, więc jeśli Libby będzie miała ochotę może iść się pobawić.

Po półgodzinnej jeździe wypełnionej śpiewem dotarliśmy na miejsce, było około wpół do dwunastej, więc staliśmy się głodni. Wysiadłem z samochodu, okrążając go i otwierając drzwi od strony Libby. Odpiąłem jej pasy i pomogłem wysiąść. Natychmiast pobiegła w kierunku naszego miejsca, nie zwracając uwagi na moje wołanie, aby była ostrożna i poczekała.

Wziąłem z bagażnika kosz piknikowy, koc i zamknąłem auto. Ruszyłem w stronę Libby, która biegała w kółko. Dziwne dziecko.

„Dobra, gdzie chcesz się rozłożyć?” zapytałem przeczesując teren by znaleźć odpowiednie miejsce.

„Tam!” wskazała miejsce pod drzewem, które było lekko zacienione, ale trochę słońca przedzierało się przez nie.

„Idealnie” powiedziałem, przerzucając wszystko do jednej ręki i prawą chwytając Libby. Poszliśmy pod drzewo machając rękami, położyłem koc i natychmiast Libby położyła się na nim.

Uśmiechając się umieściłem kosz obok materiału. Pochyliłem się delikatnie obracając Libby, zaczęła chichotać w rozbawieniu. Usiadła przeczołgała do kosza wyciągając całe jedzenie.

„Pomóc ci z tym trochę?” zapytałem kiedy miała problem z wyciągnięciem pojeminka, w któ®ym były kanapki.

„Nie. Dam radę” powiedziała uparcie. Po chwili siłowania się udało jej się wyciągnąć pojemnik.

„Widzisz tato, mówiłam, że umiem to zrobić” powiedziała z dumą, wpychając opakowanie przed moją twarz.

„Dobra robota księżniczko” wziąłem od niej zapakowane kanapki i położyłem obok reszty jedzenia. 
Otworzyłem wszystkie pojemniki. Mieliśmy kanapki, bułki z kiełbaską, babeczki, makaron, nóżki kurczaka, sałatkę ziemniaczaną i ciasteczka. Wyjąłem plastikowe talerze i sztućce i położyłem obok reszty. Po zjedzeniu i zrobieniu lekkiego bałaganu, byłem pełny, ale Libby dalej powoli jadła.

„Tatusiuuuu!”

„Libbyyyyy” naśladowałem ją.

„Mogę jeszcze kawałek ciasta?” Zapytała z niewinnym uśmiechem na twarzy.

„Peewnniieee” powiedziałem, przeciągając słowa, będąc trochę złośliwym.

Ukroiłem kawałek ciasta, pokrytego różowym lukrem (Libby wybór) i podałem w miejsce, gdzie siedziała Libby. Jej rączki były wyciągnięte do przodu, więc powoli pchnąłem kawałek na jej twarz. Wyraz jej twarzy był bezcenny. Na początku myślałem, że się rozpłacze i zaczynałem tego żałować, ale za chwilę zaczęła chichotać, a potem śmiać. W końcu zaczęła się turlać po ziemi ze śmiechu tak mocno, że w jej oczach pojawiły się łzy.

Chwilę później Libby skończyła jeść (a ja oczyściłem jej twarz) i obydwoje leżeliśmy na kocu. Gdy złapałem swoją butelkę Coli, Libby zabrała mi ją. Spojrzała na mnie podstępnie, zrywając się i biegnąc w stronę wzgórza, które znajdowało się najbliżej nas. Więc i ja wstałem by ją dogonić. Można by pomyśleć, że jestem dużo szybszy od niej, jednak miała fory, więc była już w połowie drogi na górę.

„Złap mnie jeśli potrafisz!” Krzyknęła, odwracając głowę, by spojrzeć na mnie. Należy pamiętać, że dopiero skończyłem jeść, więc to była ciężka praca dla mojego żołądka.

Dotarła na szczyt pagórka i zaczęła tańczyć, jednocześnie trzymając butelkę, jakby pokazywała, że ma moje picie.

Dobiegłem na szczyt i doskoczyłem do niej, przewracając nas na ziemię. Próbowała wydostać się z mojego uścisku, ale nie pozwalałem jej na to.

„Oddaj mi butelkę Libby” śmiałem się.

„Nigdyyy!” zachichotała, trzymając butelkę ciasno w rączkach, nad swoją głową.

Zacząłem ją łaskotać by odzyskać Colę, poskutkowało. To jedna z jej słabości.

„Aha. Wygrałem!” zawołałem, trzymając butelkę w powietrzu, jakby była trofeum.

Spojrzałem na nią, jej rozczochrane włosy, nie miała już warkocza, na jej zaróżowione policzki, wyglądała uroczo. Popatrzyła na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczami.

„Kocham cię tak mocno, wiesz o tym prawda?”

Skinęła głową w odpowiedzi.

„Naprawdę, nie wiem co bym zrobił bez ciebie. Jesteś moim światem Libby. Mój cały świat” powiedziałem bardziej do siebie, niż do niej, próbując palcami rozczesać jej włosy.

I to prawda, ona jest całym moim światem.

_

*crumpets (x)
**marmite (x)

4 komentarze:

  1. zapraszam do siebie i liczę że zostawisz po sobie komentarz, a jeśli podoba ci się mój blog to zaobserwuj odwdzięczę się tym samym ;*
    http://neversayneveruntilyoutry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bałdzo mi się to podobało. Czy mogłabym się dowiedzieć kiedy będą następne łozdziały ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie to bardzo. Postaram sie do koncaa tygodnia dodac rozdzial. :) niestety szkola mi uniemozliwiala tlumaczenie.

      Usuń
  3. http://pechowymodelharrystyles.blogspot.com/ opowiadanie o zagubionej nastolatce i seksiaku Harrym (Harry Styles)

    OdpowiedzUsuń