Po mojej rozmowie z Avery zeszłego
wieczoru, musiałem odebrać Libby od Spencer’a, więc uzgodniliśmy między sobą,
że spotkamy się jak najszybciej.
Odebrałbym Libby koło 6, jednak
tym razem mama Spencer’a zaproponowałaby zabrać ją później, aż będzie śpiąca.
CO uczyni zabranie jej do domu łatwiejszym. Ostatnim razem pożegnanie było
koszmarem. Libby dostała napadu złości, płaczu i krzyku, więc Spencer
przytulał ją z całych sił.
Gdybym nie był zły na Libby w tym momencie,
uznałbym, że to całkiem słodkie.
Zapukałem do drzwi Smith’ów czekając na
odpowiedź. Wreszcie matka Spencer’a wpuściła mnie i skierowała do salonu, gdzie
znalazłem Libby wtuloną w Spencer'a na kanapie. Walczyłem z pragnieniem wydania z
siebie „aww” patrząc na nie, to było słodkie.
Ostrożnie wygrzebałem Libby z uścisku
Spencer’a, uważając by go nie obudzić, i umieściłem ją w wygodnej pozycji na
rękach, jej głowę opierając na swoim ramieniu. Podziękowałem jego matce i cicho
wyszedłem z domu, powoli umieszczając Libby w foteliku, zapinając pasami, nie
budząc jej.
Przyjechałem do domu i znów próbowałem nie
nudząc Libby wyciągnąć ją z auta. Udało się, jednak ciężko jest otworzyć drzwi
z małym dzieckiem używając tylko jednej ręki. W końcu mi się udało więc
wszedłem i kopnąłem drzwi by się zamknęły. Powędrowałem na górę, czując jak
ciężar Libby obciąża moje ramię.
Wciąż była ubrana w swój mundurek
przedszkolny więc położyłem ją na łóżku szukając piżamy ze Świnką Peppą by ją
przebrać. Płynnie zmieniłem jej ciuchy, zanim ułożyłem ją do snu. Dałem jej
szybkiego całusa w czoło szepcząc ‘kocham cię księżniczko’ i poszedłem do
swojej sypialni na zasłużony odpoczynek.
Zostałem obudzony przez ciężar rzucający
się na mnie. Automatycznie jęknąłem, nie chcąc budzić się w tym momencie.
„Tatusiu czas wstawać!” Libby praktycznie
krzyczała prosto w moje ucho.
„Nie księżniczko, jest za wcześnie. Pozwól tacie
jeszcze chwile pospać.” Powiedziałem ze znużeniem, zamykając oczy.
„Niee tatusiu. Chcę wyjść na dwór. Jest
taka ładna pogoda!”
Za nieuzyskanie żadnej odpowiedzi
postanowiła uderzyć mnie w twarz, kilkakrotnie.
„Ughr Libby przestań” jęknąłem.
„Jeśli wstaniesz tato. Przytulę cię.”
Dobra, więc moja córka uczyła się negocjacji w wieku 3 lat.
„Dobra, już dobra, wstaję” powiedziałem,
wyciągając się na łóżku „Ale myślę, że zasługuję na mocne przytulanie i
wielkiego całusa za tak wczesną pobudkę.”
Zmarszczyła swoją twarz w zamyśleniu, jakby
zastanawiała się czy mnie posłuchać. Potem wskoczyła na mnie ramionami
oplatając moją szyję i mocno przytuliła. Odwzajemniłem uścisk. Następnie się z
niego uwolniła, dając mi wielkiego, niechlujnego buziaka w policzek.
„Więc co chcesz dziś robić księżniczko?”
zapytałem sadzając ją na kolanach, naprzeciwko mnie. Poruszając swoimi małymi
nóżkami, skrzyżowała je.
„Chcę wyjść na dwór. Zobacz, jest
słonecznie” Libby mówiła radośnie, wskazując w kierunku okna swoim małym
palcem.
„Hmm.. co moglibyśmy zrobić.. Hej mam
pomysł! Chcesz iść na piknik?”
„Tak, tak! Piknik! Z kanapkami i
kiełbaskami w cieście! I ciastem!” powiedziała klaszcząc w dłonie.
„Dobrze, jest wpół do ósmej, więc może
pójdziemy do babci, zanim będziemy gotowi by pomogła nam przygotować coś do
jedzenia? Możemy również użyć jej koszyka”
„Jeeej” krzyknęła schodząc z moich kolan i
wybiegając z pokoju.
„Najpierw potrzebujesz śniadania Libs”
krzyknąłem za nią.
Pojawiła się w drzwiach, trzymając się ramy
„mogę zjeść crumpets* z marmite**?”
„Cokolwiek zechcesz moja mała księżniczko”
powiedziałem podchodząc do niej, pochylając się by dać jej całusa w czubek
głowy, zanim zbiegła na dół.
Zmęczony zszedłem na dół, nie będąc jeszcze
w pełni obudzony i poszedłem do kuchni. Libby siedziała przy stole gotowa na
swoje śniadanie. Wsadziłem crumpets do tostera, wyciągnąłem masło i marmite.
„Czego się napijesz Libby? Sok
pomarańczowy?” kiwnęła głową. Wyjąłem jej różowy plastikowy kubek i napełniłem
sokiem, podając jej.
„Libby możesz przynieść mi mój telefon?
Musimy zadzwonić do babci” poprosiłem. Pobiegła, pojawiając się chwilę później
z telefonem.
„Dziękuję księżniczko” uśmiechnąłem się z
wdzięcznością, wpisując numer mamy.
Crumpets wyskoczyły z tostera, więc
rozmawiałem z mamą podczas przygotowywania śniadania Libby.
Powiedziała, że
większość potrzebnych rzeczy znajdę u niej, ponieważ była wczoraj na zakupach.
To był po prostu zbieg okoliczności, że kupiła jedzenie odpowiednie na piknik.
Podałem Libby śniadanie na jej różowym
talerzu. „Pójdę się przyszykować dobrze Libs? Idę wziąć prysznic więc możesz w
tym czasie pooglądać telewizję, włączę go teraz więc jak zjesz możesz iść coś
obejrzeć dobrze?” Odpowiedziała „Mhym” więc poszedłem pod prysznic.
Dwadzieścia
minut później byłem gotowy. Ubrałem szare szorty do kolon i ciemną bluzkę.
Zawołałem Libby na górę by i ją przygotować.
Weszła do
sypialni, podchodząc do swojej szuflady, obok której stałem.
„Więc co
chcesz dziś ubrać? Sukienkę? Ale ona może być trochę pomięta.. Może dżinsową
spódniczkę i bluzkę w kwiatki?”
„W porządku
tatusiu” zgodziła się. Pomogłem jej się ubrać i postawiłem naprzeciwko siebie,
klękając by uczesać jej włosy.
„Chcesz
kucyka, czy zostawić je rozpuszczone dziś? A może chcesz, żeby babcia zrobiła
ci warkocza?”
„Poproszę warkocza”
„Dobrze, więc
najlepiej pójdźmy do babci już.” Poszliśmy na dół, w drodze złapałem swój
telefon i okulary oraz sweterek Libby, gdyby zrobiło się chłodniej, choć było
to mało prawdopodobne, gdyż pogoda dopisywała.
Przyjechaliśmy
do domu mojej mamy, gdzie rozpoczęliśmy przygotowanie jedzenia dla nas. Po
kilku godzinach mieliśmy już wszystko gotowe by iść. Znalazłem niewielką
przestrzeń w parku dla nas nie daleko, jednak odpowiednio oddaloną by poczuć
się jak na wyciecze. Były tam wysokie trawy otoczone niewielkimi pagórkami,
idealna spokojna okolica na piknik. Niedaleko znajdował się również plac zabaw,
więc jeśli Libby będzie miała ochotę może iść się pobawić.
Po
półgodzinnej jeździe wypełnionej śpiewem dotarliśmy na miejsce, było około wpół
do dwunastej, więc staliśmy się głodni. Wysiadłem z samochodu, okrążając go i otwierając
drzwi od strony Libby. Odpiąłem jej pasy i pomogłem wysiąść. Natychmiast pobiegła
w kierunku naszego miejsca, nie zwracając uwagi na moje wołanie, aby była
ostrożna i poczekała.
Wziąłem z
bagażnika kosz piknikowy, koc i zamknąłem auto. Ruszyłem w stronę Libby, która
biegała w kółko. Dziwne dziecko.
„Dobra, gdzie
chcesz się rozłożyć?” zapytałem przeczesując teren by znaleźć odpowiednie miejsce.
„Tam!”
wskazała miejsce pod drzewem, które było lekko zacienione, ale trochę słońca przedzierało
się przez nie.
„Idealnie”
powiedziałem, przerzucając wszystko do jednej ręki i prawą chwytając Libby.
Poszliśmy pod drzewo machając rękami, położyłem koc i natychmiast Libby
położyła się na nim.
Uśmiechając
się umieściłem kosz obok materiału. Pochyliłem się delikatnie obracając Libby,
zaczęła chichotać w rozbawieniu. Usiadła przeczołgała do kosza wyciągając całe
jedzenie.
„Pomóc ci z
tym trochę?” zapytałem kiedy miała problem z wyciągnięciem pojeminka, w któ®ym
były kanapki.
„Nie. Dam radę”
powiedziała uparcie. Po chwili siłowania się udało jej się wyciągnąć pojemnik.
„Widzisz tato,
mówiłam, że umiem to zrobić” powiedziała z dumą, wpychając opakowanie przed
moją twarz.
„Dobra robota
księżniczko” wziąłem od niej zapakowane kanapki i położyłem obok reszty
jedzenia.
Otworzyłem wszystkie pojemniki. Mieliśmy kanapki, bułki z kiełbaską,
babeczki, makaron, nóżki kurczaka, sałatkę ziemniaczaną i ciasteczka. Wyjąłem
plastikowe talerze i sztućce i położyłem obok reszty. Po zjedzeniu i zrobieniu
lekkiego bałaganu, byłem pełny, ale Libby dalej powoli jadła.
„Tatusiuuuu!”
„Libbyyyyy”
naśladowałem ją.
„Mogę jeszcze
kawałek ciasta?” Zapytała z niewinnym uśmiechem na twarzy.
„Peewnniieee”
powiedziałem, przeciągając słowa, będąc trochę złośliwym.
Ukroiłem
kawałek ciasta, pokrytego różowym lukrem (Libby wybór) i podałem w miejsce,
gdzie siedziała Libby. Jej rączki były wyciągnięte do przodu, więc powoli pchnąłem
kawałek na jej twarz. Wyraz jej twarzy był bezcenny. Na początku myślałem, że
się rozpłacze i zaczynałem tego żałować, ale za chwilę zaczęła chichotać, a
potem śmiać. W końcu zaczęła się turlać po ziemi ze śmiechu tak mocno, że w jej
oczach pojawiły się łzy.
Chwilę później
Libby skończyła jeść (a ja oczyściłem jej twarz) i obydwoje leżeliśmy na kocu.
Gdy złapałem swoją butelkę Coli, Libby zabrała mi ją. Spojrzała na mnie
podstępnie, zrywając się i biegnąc w stronę wzgórza, które znajdowało się
najbliżej nas. Więc i ja wstałem by ją dogonić. Można by pomyśleć, że jestem
dużo szybszy od niej, jednak miała fory, więc była już w połowie drogi na górę.
„Złap mnie
jeśli potrafisz!” Krzyknęła, odwracając głowę, by spojrzeć na mnie. Należy
pamiętać, że dopiero skończyłem jeść, więc to była ciężka praca dla mojego
żołądka.
Dotarła na
szczyt pagórka i zaczęła tańczyć, jednocześnie trzymając butelkę, jakby
pokazywała, że ma moje picie.
Dobiegłem na
szczyt i doskoczyłem do niej, przewracając nas na ziemię. Próbowała wydostać
się z mojego uścisku, ale nie pozwalałem jej na to.
„Oddaj mi
butelkę Libby” śmiałem się.
„Nigdyyy!”
zachichotała, trzymając butelkę ciasno w rączkach, nad swoją głową.
Zacząłem ją
łaskotać by odzyskać Colę, poskutkowało. To jedna z jej słabości.
„Aha.
Wygrałem!” zawołałem, trzymając butelkę w powietrzu, jakby była trofeum.
Spojrzałem na
nią, jej rozczochrane włosy, nie miała już warkocza, na jej zaróżowione policzki,
wyglądała uroczo. Popatrzyła na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczami.
„Kocham cię
tak mocno, wiesz o tym prawda?”
Skinęła głową
w odpowiedzi.
„Naprawdę, nie
wiem co bym zrobił bez ciebie. Jesteś moim światem Libby. Mój cały świat” powiedziałem
bardziej do siebie, niż do niej, próbując palcami rozczesać jej włosy.
I to prawda,
ona jest całym moim światem.
_
*crumpets (x)
**marmite (x)
zapraszam do siebie i liczę że zostawisz po sobie komentarz, a jeśli podoba ci się mój blog to zaobserwuj odwdzięczę się tym samym ;*
OdpowiedzUsuńhttp://neversayneveruntilyoutry.blogspot.com/
Bałdzo mi się to podobało. Czy mogłabym się dowiedzieć kiedy będą następne łozdziały ? :D
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to bardzo. Postaram sie do koncaa tygodnia dodac rozdzial. :) niestety szkola mi uniemozliwiala tlumaczenie.
Usuńhttp://pechowymodelharrystyles.blogspot.com/ opowiadanie o zagubionej nastolatce i seksiaku Harrym (Harry Styles)
OdpowiedzUsuń