poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział czwarty.




Około 2 tygodni później


Jest piątkowy wieczór, już ponad dwa tygodnie odkąd mam numer do Avery, stale ze sobą piszemy. Naprawdę czuję jakby ona była moją najlepszą przyjaciółką, i chociaż chciałabym czegoś więcej, wiem, że najpierw musimy ustabilizować naszą przyjaźń. Nie widziałem jej od tamtego czasu, ponieważ miała różne wykłady, ale myślałem o zaproszeniu jej na obiad bo Libby zostaje dziś i jutro wieczorem u mojej mamy. To był stresujący tydzień, praca, napady złości Libby, która zapragnęła mieć nową Barbie, którą jakaś dziewczynka w jej klasie ma. Ale dziś wieczorem spotykam się ze znajomymi w pubie, więc mogłem odprężyć się przez kilka godzin.

Wszedłem do przytulnego baru, szukając mojej nie dużej grupy przyjaciół. Kiedy podrzuciłem Libby do mamy, ona musiała zrobić wielkie zamieszanie; trzymała mnie za nogę, krzycząc na cały dom, płacząc, wszystko na raz. Nie cierpię zostawiać jej w takim stanie, ale muszę ją zdyscyplinować. Poza tym, ona normalnie spędza wspaniale czas z moją mamą, więc wszystko zostanie zapomniane pięć minut po moim wyjściu.

Moją mamę i Libby łączy silna więź, uwielbiają siebie nawzajem bardzo mocno. Jestem wdzięczy, że mama wspiera mnie odkąd jestem z Libby do teraz, bardzo mi pomaga. Niektóre mamy nie przyznały by się do swoich dzieci, dowiadując się, że w wieku 17 lat będą rodzicami, ale nie moja, robiła wszystko co mogła z własnej woli by ułatwić to jak się tylko da, zapewnić Libby najlepszy start życiowy. Zwykły telefon wieczorem by sprawdzić czy wszystko jest w porządku, czy daję sobie radę, nawet lata po narodzeniu się Libby, sprawia, że wszystko jest lepsze. Oczywiście na początku była zdenerwowana, jej mały chłopczyk miał teraz małą dziewczynkę, ale udowodniłem jej, że mogę być dojrzały i jestem odpowiedzialny. Ona jest ze mnie dumna, często mi to mówi, a ja bardzo sobie to cenię.

Po usłyszeniu swojego imienia z końca pubu, powędrowałem do grupy siedzącej przy stoliku. Składała się ona z: Louisa, Liama, Nialla i jego dziewczyny Spohie, Zayna i jego dziewczyny Justine.

„Harry pączuszku. Jak się masz?” zostałem zamknięty w szczelnym uścisku Louisa

„W porządku, a co u ciebie?”

„Teraz lepiej, bo tu jesteś pączuszku” puścił mi oko, rozśmieszając mnie swoim nieszkodliwym flirtem.

Usiadłem, piwo już na mnie czekało. Wziąłem duży łyk, wzdychając piwo obmyło mi gardło, całe napięcie uszło z mojego ciała.

„Ciężki dzień?” zapytał Zayn.

„Koszmar. Libby miała dziś swoje humory, krzycząc na cały dom, gdy ją zostawiłem, w pracy byłem zajęty, a do tego nie mam nic na koncie w telefonie” poskarżyłem.

„Oh stary, nie mogłeś sexsemesować, do swojej koleżanki od pieprzenia? Cóż za wstyd” Żartował sarkastycznie.

„To nie tak Zayn, wiesz o tym więc zamknij się.” Powiedziałem znajomym o Avie (powiedziała, że lubi gdy się do niej tak zwraca), i teraz robią sobie ze mnie ciągle jaja. Czasami śmieję się razem z nimi z żartów, ale czasem mnie po prostu denerwują. Tak jak teraz.

„On tylko żartował Hazz” powiedział Liam, klepiąc mnie po ramieniu.

Kiwnąłem głową biorąc kolejny łyk piwa. Grupa podzieliła się rozmawiając na różne tematy, podczas gdy ja siedziałem i rozmyślałem, jak zapytać o spotkanie Ave, nie mając nic na koncie. Gdybym poprosił mamę zadawałaby za dużo pytań, byłaby za bardzo zaangażowana. Coś czego nie chciałem. Zaczęłaby próbować umówić mnie na randkę, wtrącając w zdania „Oh mówiąc o Jenny, wiesz Jenny ze sklepu na rogu? Widziałam jej córkę Marie na mieście dziś. Jest naprawdę ładna” czasem dodaje mrugnięcie oka jeśli jest o krok ode mnie.

„Lubisz ją, prawda?” powiedziała cicho Justine, upewniając się, że nikt nie słyszy naszej rozmowy, bo jak mogłem ocenić to była ckliwa rozmowa.

Skinąłem głową w odpowiedzi. „Nie wiem co to jest, ona ma w sobie coś, Ale, to znaczy, ja nie znam jej za długo więc myślę, że nie powinienem lubić jej tak bardzo…”

„To nie ma znaczenia Hazz poważnie. To pokazuje jak bliski się stałeś w ciągu kilku tygodni.” Położyła rękę na moim ramieniu, lekko ściskając, nieznacznie dodając mi otuchy.

„Martwię się, że to dzieje się za szybko, wiesz. To brzmi dramatycznie bo nie spotkałem się z nią tak jak trzeba, poza moją pracą, ale naprawdę nie polubiłem nikogo tak jak ją, odkąd Libby się urodziła. Mam mętlik w głowie, zaprosić ją gdzieś jutro czy nie, nie chcę jej wystraszyć swoją śmiałością, ona jest taka nieśmiała Justine.”

„Uważam, że powinieneś ją gdzieś zaprosić. Co z tego, że jest nieśmiała? Dzięki twojemu zaproszeniu może zyskać trochę pewności siebie i zrozumie, że ją lubisz. Tak samo było ze mną i Zaynem, chociaż trwało to latami, żeby zapytał się właściwie” zachichotała. „Weź mój telefon, zadzwoń do niej.”

Podziękowałem jej biorąc telefon od niej, wyszedłem z pubu, gdzie było cieszej. Nerwowo przepisałem jej numer ze swojego telefonu na ten od Justine. Dyskusja jeszcze trwała w mojej głowie i w nagłym przypływie pewności siebie wcisnąłem zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach odebrała.

„Halo?”

„Cześć Ava, tu Harry”

„O cześć Harry, nie wiedziałam, że to ty.”

„Korzystam z telefonu koleżanki, na moim telefonie wyczerpałem konto więc pożyczyłem od niej”

„Oh okej.. fajnie.. czy ty.. chciałeś czegoś?”

„Więc, zastanawiałem się, czy miałabyś ochotę wyjść gdzieś jutro? Na kolację? Ze mną?”

Przerwała na końcu zdania, O nie, ona nie chce. To będzie niezręczne.

„Tak to było by miłe” powiedziała cichym głosem. Uśmiech automatycznie wkradł się na moje usta.

„Wspaniale! Jeśli wyślesz mi swój adres odbiorę cię eeem.. o 18:30?”

„Ok. Brzmi nieźle. Do zobaczenia.” Mogłem usłyszeć jak uśmiecha się przez telefon.

„Super, pa Av”

„Pa Harry” powiedziała, po czym rozłączyła się.

Wróciłem z powrotem do pubu z szerokim uśmiechem, nie obchodziło mnie, że mogłem wyglądać jak dziwak. Usiadłem wręczając z powrotem Justine telefon.

„Co sprawiło, że jesteś taki szczęśliwy?” zapytał mnie Loius.

„Nic” odpowiedziałem radośnie.

„On ma randkę jutro wieczorem.” Świadomie powiedziała Justine.

„To nie randka. Jako taka. W pewnym sensie. Szczerze mówiąc nie wiem..” Zmarszczyłem brwi w zamieszaniu, jakiego rodzaju było to spotkanie. Jednak uspokoiłem się  niemal od razu, myśląc, że to nie ma znaczenia jakiego rodzaju miało być to spotkanie, najważniejsze było to, że spotkam się z nią.

„Get In here* Harry” chłopcy zaczęli wołać, Śmiałem się razem z nimi, z ich przekomarzania.

Naprawdę nie mogłem doczekać się jutra; miało być doskonale.


_
*w wolnym tłumaczeniu – umawiać się z dziewczyną (z lekkim zabarwieniem erotycznym ;]])

Od autorki:
Reakcje są mocno doceniane. :) (wiem, że nie ma za dużo dramatu tutaj, ale nie może być od samego początku, prawda?)


1 komentarz:

  1. świetne, czytam i nie mogę przestać. Dziękuję Ci, za to, że to tłumaczysz ;)

    OdpowiedzUsuń