poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział pierwszy.


Link do oryginału.


_

Pchnąłem dwuskrzydłowe drzwi otwierając je, potykając się w kawiarni, ciepłe, aromatyczne powietrze uderzyło mnie.

„Ahh w końcu! Oto i on” mój kierownik krzyknął zza lady.

„Przepraszam, przepraszam! Mój budzik nie zadzwonił co namieszało w moim planie, więc nie miałem czasu wziąć prysznic a potem Li..”

„W porządku Hary, nie ma sprawy. Załóż swój fartuch zrób średnią karmelową latte i proszę zanieś do stolika numer 4.”


Przypuszczam, że powinienem wam coś powiedzieć o sobie. Nazywam się Harry Edward Style. Mam 21 lat, pochodzę z Holmes Chapel w Cheshire, ale obecnie mieszkam w Londynie. Pracuję w Starbucks’ie, jak możesz zauważyć to nie jest najlepsza praca, ale opłaca rachunki. Ogólnie moje życie nie jest takie złe. Moja rodzina (mama, siostra i ojczym)są wspaniali, i moi przyjaciele pomogli mi przez wiele przejść. Ci ludzie są zasadniczo moim życiem.


Zabrałem się do pracy przy wykonywaniu zamówienia, przeglądając pomieszczenie bez celu. Moje oczy podświadomie zatrzymały się przy stoliku na końcu kawiarni. Dziewczyna w podobnym wieku usiadła tam, pochłonięta czytaniem starej, postrzępionej książki z grubymi oprawkami osadzonymi na jej nosie. Miała ciemne pofarbowane na czerwono/purpurowo włosy nie było widać jej wzroku zbyt często, ale to nie było zbyt ekscentryczne by sprawić, że wyglądała dziwnie. Z tego co widziałem była ubrana tylko w parę getrów, kasztanową bluzę z kapturem i białe Martensy*. Słysząc, że ekspres do kawy przestał działać, nalałem gorący napój ostrożnie do kubka, upewniając się, że nie nic nie rozlałem.

„Który stół mówiłeś, że to ma być Nick?”

„Stół numer 4 z tyłu.”

Przeszedłem w koło lady na tył kawiarni, zatrzymując się przy stole numer 4. I wiesz co; to była ta dziewczyna. Była tak pochłonięta swoją książką, że nie zauważyła mojego przybycia. Zakaszlałem, żeby odwrócić jej uwagę jednak ona wciąż nie spojrzała na mnie. Rozejrzałem się po pomieszczeniu sprawdzając czy to odpowiedni stół, i byłem pewny, że tak. Ignoruje mnie czy..

"Ahh" lekko pisnęła.

„O Boże, ale mnie wystraszyłeś! Przepraszam, że nie zdałam sobie sprawy, że tu jesteś. Ja.. czytałam oczywiście” powiedziała wskazując na swoją książkę, zauważyłem lekkie rumieńce pojawiające się na jej policzkach.

„Tak domyśliłem się.. Co czytasz jeśli mogę spytać?” Spytałem zaciekawiony. Wydawała się tak zainteresowana książką, że zacząłem się zastanawiać co jest w niej takiego fascynującego.

„Oh to jest Love Verb Jane Green. Jest to całkiem nowa książka, ale czytam ją w kółko bo jest moją ulubioną. Stąd wygląda jak poturbowana.” Powiedziała z cichym chichotem na końcu. Słodko.
Później zdałem sobie sprawę dlaczego w ogóle z nią rozmawiam „Oh twój napój! Całkowicie zapomniałem. Proszę!” Podałem jej kubek, zauważając kolorowe paznokcie pomalowane niedokładnie.

„Ładne paznokcie” powiedziałem, niezdolnie pozbywając się uśmiechy na twarzy. Zauważyłem rumieńce, kolejny raz, wpełzające na jej policzki i uśmiech zdobiący jej usta „Moja młodsza kuzynka pomalowała je dla mnie, ona ma tylko 6 lat, więc nie jest tak, że oczekuje być jakąś kosmetyczką profeską”

Śmiałem się z doboru jej słów, który zdawała się zauważyć i zmusiło ją do przypomnienia co powiedziała.

„O mój Boże! Nie wierze, że to powiedziałam. Jestem prawdziwym durniem. Nikt nawet nie mówi profeska. Ale żenujące.” Zakryła twarz dłońmi.

Z nowo znalezioną pewnością siebie, zabrałem jej ręce z twarzy, nasze oczy zablokowały się. Trwaliśmy tak przez kilka minut wpatrując się w siebie nawzajem, jakby nasze oczy posiadały siły magnetyczne łącząc nas, ciągle trzymając jej ręce. Banał wiem.

„Harry, mała pomoc tutaj kolego?” Słyszałem mojego współpracownika, Dana, wołającego.
Przerwaliśmy nasz trans, puściłem niezgrabnie jej ręce.

„Ja.. lepiej już pójdę. Erm do zobaczenia w pobliżu?” Wyjąkałem, drapiąc się po karku niezręcznie.

„T-tak p-pewnie” Zakaszlała, spoglądając  w dół na swoje kolana.

Gdy odchodziłem, popatrzałem z powrotem by zobaczyć, jak spoglądała na mnie. Utrzymywałem wzrok wpatrzony w nią, wciąż odchodząc dalej, jej lodowe niebieskie oczy jakby utrzymywały mnie  jakimś  w transie. Trwało to aż poczułem jak coś zderzyło się z moimi plecami, odgłos wypadku i uczucie gorącego płynu moczącego moją koszulkę z tyłu.

„Ahh cholera!”

Okazało się, że Dan potrzebował pomocy niosąc tacę – którą ja właśnie przewróciłem.

„Harry jesteś kompletnym idiotą! Zobacz co zrobiłeś!” Dan powiedział widocznie zirytowanym tonem.

„Strasznie przepraszam! Ahh cholera to jest gorące!” Czułem jak wrzący płyn przesiąka przez moją koszulkę do mojej skóry.

„Pozwól, że pomogę. Dlaczego nie pójdziesz zmienić swojej koszulki? Mogę pomóc posprzątać to, to znaczy, częściowo to moja wina ponieważ patrzyłeś na mnie i ja rozproszyłam cię.. takk..” dziewczyna, której imię dalej było mi nieznane, powiedziała podnieconym głosem jednocześnie zatapiając się w sprzątanie.

„Nie, w porządku, poważnie, wracaj i – Ała. Boże to kłuje jak suka, prawda?”

„Po prostu idź. Jestem zadowolona robiąc to więc po prostu idź” powiedziała, lekki ton autorytetu sprawił, że pognałem zmienić koszulkę.

Wróciłem, aby zobaczyć jak znika bałagan, a dziewczyna usiadła z powrotem przy stole, znów czytając. Naprawdę chciałem jej podziękować i porozmawiać z nią jeszcze trochę, ale czułem się źle za wszystkie kłopoty jakie spowodowałem Nickowi i Danowi, przez spóźnienie i „wypadek”.

Musiałem się już gapić na nią chwilę bo wyszedł do mnie Nick i powiedział „Podejdź i porozmawiaj z nią, zrób sobie przerwę teraz. Nie mam nic przeciwko utrzymać kawiarnię przez chwilę samemu. Nie przyjmuję domowy Harry, widzę, że jest w niej coś co cię porywa”

Podziękowałem Nickowi i udałem się chętnie do nieznajomej, która zdawało się miała już kontrolę nade mną.

„Hej.. chciałbym ci podziękować za.. to w zasadzie”
Spojrzała z uśmiechem „To było najmniej co mogłam zrobić.. Czy.. ty.. chcesz usiąść.. może?” Jej przyjazne zachowanie zmieniało się w nerwowe kiedy kończyła swoją wypowiedź. Kiwnąłem głową , zajmując siedzenie naprzeciwko niej.

Po paru minutach niezręcznej ciszy postanowiłem przerwać ją. Wyciągając przed siebie rękę powiedziałem „Jestem Harry Styles, miło cię poznać”

„Avery Jackson, mnie również wspaniale cię poznać.”


Oh zapomniałem powiedzieć wam jedną rzecz. Całkiem ważną rzecz w moim życiu. Ktoś, kto jest dla mnie absolutnie całym światem, bez kogo nie mogę żyć.
Moja trzyletnia córka.


_
*podejrzewam, że chodzi o takie buty (x) (przypis tłumacza)


1 komentarz:

  1. Ojojoj czemu dopiero teraz tu trafiłam ?! Ja się pytam ?! Ale muszę stwierdzić, że genialnie się zaczyna... Lecę czytać następne... :D

    OdpowiedzUsuń