Link do oryginału.
JLS - Take A Chance On Me
Dwa tygodnie później.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni ja i Avery byliśmy na 4 (nieoficjalnych) randkach. Miałem czas dla Libby i wszystko wydawało się układać dobrze. Dowiedziałem się o niej tak wiele, że czułem jakbym znał ją całe życie, gdzie w rzeczywistości jest to zaledwie miesiąc. Randki potwierdziły jedno, naprawdę ją lubię, bardzo. Wyjdę teraz na niemądrego i tandetnego, ale czuję tą więź, której nie czułem dawno. Coś takiego łączyło mnie z jedną osobą, matką Libby, o której myślałem całkiem poważnie. Ale potem wydarzyło się to wszystko i zniknęło. Ale to nadal pokazuję jak bardzo zależy mi na niej.
Jednak ona ogrodzona jest murem, przez który tylko częściowo można się dostać. Ufa mi jako przyjacielowi, wiem, że to i tak dużo, ale po prostu potrzebuję, żeby zaufała mi jeszcze bardziej. Odnoszę wrażenie, że lubi mnie też, ale nie może pozbyć się problemów związanych z zaufaniem. Nawet Lily tak powiedziała, a ona zna ją najlepiej. Więc dziś chciałem uświadomić ją w swoich uczuciach, aby pokazać jej, że będę czekać, aż będzie gotowa.
Przygotowałem się doskonale, jeśli wszystko pójdzie z planem pokażę Avery jak ważna jest dla mnie i jak bardzo chcę zrobić kolejny krok do przodu w naszym związku. Lily upewniła mnie, że Avery nie ma dziś żadnych planów i prosiła by spędziła dzień z nią by wszystko poszło zgodnie z planem.
Z punktu widzenia Avery
Zachwiałam się w szoku, moja twarz zamarzała mokra od szklanki lodowatej wody, która została na nią wylana.
- Nareszcie! Przysięgam, że nigdy nie było trudno cię obudzić kiedy byłaś młodsza! Musiałam uciec się do drastycznych środków.
Otarłam rękami twarz, starając się wytrzeć z niej wodę, aby zobaczyć Lily stojącą na końcu mojego łóżka, z jedną ręką opartą o biodro, a w drugiej z pustą szklanką.
- Ty mała suko! Nie było potrzeby, żeby mnie oblewać wodą! - wykrzyczałam.
- Wtedy byś nie wstała. Musisz wstać i przygotować się.
- Niby dlaczego muszę się przygotować na..- sprawdziłam zegarek na szafce nocnej. - Wpół do dziewiątej rano! Zamierzałam oglądać Jezza Kyle cały dzień po długim wylegiwaniu się, ale nie ty musiałaś przyjść i pokrzyżować moje plany.
- Ja wiem, ty… nie musisz. Mam współpracownika, który prosił mnie o pomoc w jego misji, któremu nie mogłam odmówić, ponieważ to jest w twoim najlepszym interesie, więc jestem to by mu pomóc, dlatego wstawaj. Szykuj się.- Lily powiedziała tajemniczo.
- Nie zrozumiałam ani słowa, które powiedziałaś. Jest za wcześnie - jęknęłam i rzuciłam się na łóżko.
- Słuchaj, po prostu wstań, ubierz się i zrób wszystko co powiem dziś. Nie będziesz żałować dobra? Proszę, tylko ten jeden raz, nie zadawaj pytań i słuchaj moich poleceń - błagała.
- W porządku, niech będzie - zgodziłam się.
Po złapaniu przekąski, wzięłam prysznic i ubrałam się, byłam gotowa do wyjścia. Ubrałam praę czarnych rurek, biały top z Beatles’ami i conversy z amerykańską flagą. Lily wyciągnęła mnie z domu i dosłownie wrzuciła do samochodu. Ciągle nie wiedziałam co się dzieje, ale czasami lepiej jest nie dyskutować z nią, posiada naprawdę zadziorną stronę.
Pogadałyśmy swobodnie w samochodzie aż zaparkowała koło ulicy wyglądającej marnie.
- Fuj Lils.. Jesteś pewna, że jesteśmy w dobrym miejscu? – zapytałam z niepokojem.
- Tak – odpowiedziała radośnie. Wysiadłyśmy z samochodu i zaprowadziła mnie do jakiegoś szarego budynku i wskazała schody.
Od razu poczułam zapach stęchlizny powodując, że podniosłam wzrok ze swoich stóp, próbując utrzymać równowagę wchodząc po schodach. Niewiarygodne. Były tam rzędy półek przegrodzonych tekturami, które można było uważać, że rekordową przechowywalnię. Na ścianach znajdowały się stare gitary, zdjęcia, wspomnienia z przeszłości. W prawym rogu były instrumenty muzyczne. W tle słuchać było muzykę, jak się domyślam z lat 70, która pasowała do tego typu sklepu.
- O mój Boże Lily! Jak do diabła to znalazłaś? To jest niesamowite! – zapytałam zdumiona, przejeżdżając dłońmi po ciasno upchanych płyt.
Stukała się w nos – co mówiłam o zadawaniu pytań. W każdym razie, mamy plan, którego musimy się trzymać. – Niechętnie poszłam za nią, na tył sklepu.
- Ross? – Lily zapytała.. ciekawie wyglądającego mężczyznę. Miał długie kręcone włosy, które sięgały ramion brązowe z czerwonymi pasemkami. Miał kolczyka w nosi, brwi i wardze oraz zieloną parę okularów ‘Ross’ ubrany był w jaskrawoniebieski rozszerzane spodnie i czarną bluzkę. To było dziwne połączenie.
- Tak. Zgaduję, że ty jesteś Lily. A to jest Avery?
Odwróciłam swoją głowę, w momencie gdy usłyszałam moje imię.
- Tak to my. Przypuszczam, że masz to gotowe dla nas?
Kiwnął głową i zniknął za ladą, wracając z paczką.
- Mam nadzieję, że jej się spodoba. – Mrugnął i wręczył to Lily.
- Dzięki.
Lily pociągnęłam mnie stronę starej żółtej sofy, która znajdowała się na lewo od lady i kazała mi usiąść.
- Oto pierwsza część twojej niespodzianki. – Powiedziała, uśmiechając się szeroko i dając mi paczkę.
- Poczekaj. Jestem zmieszana. Dlaczego dostaję to?
- Pytania, pytania. Ktoś kupił to dla ciebie i będzie kupował ci więcej rzeczy przez cały dzień, których nie mogę ujawnić. Twoim zadaniem jest po prostu przyjmować je.
Skinęłam ostrożnie i rozerwałam opakowanie.
- Nie ma mowy. Nie ma kurwa mowy – patrzyłam z niedowierzaniem.
W paczce znajdowały się dwie płyty winylowe. Jeden album Panic of the Disco - Vices & Virtues I jeden My Chemical Romance - Danger Days. To nie było wszystko. Oba były podpisane przez te zespoły.
Nie mogłam się opanować, zaczęłam krzyczeć i skakać na kanapie z radości.
-Nie mogę w to uwierzyć! Nie wiedziałam, że można je dostać w formie winylu. I są podpisane! O mój Boże oni dotykali tego! O mój boże!
- Zajrzyj do środka.
Otworzyłam szerzej paczkę i znalazłam kopertę. Kremowa z czystym pismem po prawej stronie:
1/6
Nie otwieraj jeszcze.
Zmieszana spojrzałam na Lily oczekując jakiejś odpowiedzi, ale ona zwróciła uwagę tylko na to, żeby nie otwierać i zaprowadziła mnie z powrotem do auta i ruszyła do kolejnego miejsca. Podróż nie była ciekawa, po prostu siedziałam i patrzyłam się na płyty w zachwycie.
- Daj spokój to tylko płyty.
Spojrzałam na nią – To jest coś więcej. To jest najlepsza rzecz. Powiedz mi kto to? Chcę im
podziękować.
- Nie. Nie ma mowy. Moje usta są zamknięte. – Powiedziała, udając, że zamyka swoje usta. Westchnęłam postanawiając nie ciągnąc sprawy dalej.
Dotarłyśmy do miasta, gdzie Lily zabrała mnie do miejsca, w którym najbardziej lubię jeść. Bella Italia. To nie jest najbardziej elegancka restauracja na świecie,ale podają najlepsze Polpette Americano.
Po skończeniu posiłków, kelner wręczył mi kolejną kopertę, która mówiła:
2/6
Nie otwieraj jeszcze.
W tym momencie byłam bardzo zagubiona. Wiedziałam, że Lily nie odpowie na żadne z moich pytań, więc schowałam ją do mojej torebki by była bezpieczna.
Do następnego miejsca zostałam zabrana do pobliskiego kina. Lily zostawiła mnie w kolejce po popcorn gdy kupowała bilety. Nie miałam pojęcia co zobaczymy, ale postanowiłam jej zaufać, w kwesti wyboru filmu, mam nadzieję, że nie zdecyduje się przypadkowo na jakiś horror. Podeszła podczas gdy płaciłam za popcorn, zabrała mi pieniądze i wręczyła swoje pracownikowi.
- Lily nie musiałaś tego robić. Zapłaciłabym. – Stuknęła się znów w nos, przez co robiłam się troche zdenerwowana przez tą tajemnicę. Szłyśmy pod rękę (jak umożliwiało nam to pudło pełne kukurydzy) i poszłyśmy w stronę kina. Wydawało się dziwnie cicho.
- Dlaczego tu nikogo nie ma?
- Ponieważ mamy swój własny seans.
- CO?
- Twój „organizator” wynajął nam salę kinową i zgadnij jaki film załatwił do objerzenia? Thunderbirds!
Uśmiechnęłam się, kochając fakt, że chciałam zobaczyć ten film na wielkim ekranie ponownie po 7 latach. Światła zgasły i zaczął się film.
Po tym jak film się skończył, wycierałam łzy w kącikach moich oczu przez końcówkę filmu i ruszyłyśmy do wyjścia z sali.
- Wciąż nie wiem dlaczego na tym płaczesz. Wszystko co się stało to oni dostali odznakę.
- To wszystko czego Alan chciał! I cała ich trójka pracuje razem, pokazując jak potrzebują siebie nawzajem w przeciwieństwie co powiedział jak uciekali z The Hood.
- Czasem cię nie rozumiem. – Lily powiedziała zakłopotana. Wychodząc z kina zostałam powitana przez człowieka przy drzwiach, który wręczył mi kolejną kopertę. Kolejny raz przeczytałam:
3/6
Nie otwieraj jeszcze.
Po kinie Lily zabrała mnie do środka centrum do księgarni. Zostawiła mnie bym się rozejrzała po sklepie, podczas gdy ona miała coś do zrobienia. Byłam pogrążona w poszukiwaniu kolejnej książki z Seri, którą czytałam, że nie zauważyłam jej za mną.
- Aaaa! – pisnęłam, zwracając na siebie uwagę pracowników, za zbyt duży hałas.
- To jest twój następny element. – powiedziała wręczając mi egzemplarz The Love Verb. Otworzyłam okładkę i wypadła kolejna Kopera mówiąca:
4/6
Już prawie. Nie otwieraj jeszcze.
- Mam już tą książkę.. i poważnie o co chodzi z tymi wszystkimi listami? – Lily tylko wzruszyła ramionami w odpowiedzi i wyciągnęła mnie ze sklepu kolejny raz prowadząc mnie przez ulicę.
Było około piątej po południu kiedy dotarłyśmy do małego butiku w bocznej ulicy centrum. Zabrzmiał dzwonek gdy weszłyśmy do środka. To był ciekawy mały sklep wypełniony sukienkami na każdą okazję.
- Więc dziś kupujemy ci sukienkę. Każdą w każdej cenie. Ruszaj! – oznajmiła.
Spędziłyśmy kilka godzin rozglądając się i mierząc wiele sukienek, by w końcu znaleźć idealną. Była bordowa, pokryta koronką z ¾ rękawami. Zebrana po środku i opadała w połowie uda. Kobieta, która była właścicielką sklepu połączyła ją ze złotym naszyjnikiem zakończonym klatką dla ptaków, kilkoma złotymi bransoletkami towarzyszącym moim codziennych i parą szpilek w odcieniu skóry. Nie jestem typem chodzącym w obcasach, ale będąc nieświadoma z jakiej okazji mam je ubrac wolałam zgodzić się z właścicielką. Powiedzieli mi, że mam zostać w tym stroju. Podczas płacenia (a raczej Lily zapłaciła za to większa sumkę) kobieta wręczyła mi kolejny list:
5/6
Został jeszcze jeden. Nie mogę się doczekać aż cię zobaczę.
Nie otwieraj jeszcze.
Lily wysadziła mnie w parku, nie daleko miasta, życząc mi powodzenia i wskazując kierunek, w którym miałam się udać. Byłam tym wszystkim zmieszana, to znaczy czemu muszę iśc w obcasach przez park? I ciągle nie dostałam ostatniej koperty.
Myślę, że istnieje jeden sposób by się dowiedzieć. Zróbmy to!
_
Myślę, że można to nazwać powrotem. :)
Przestałam pisać swoją twórczość - żadnych opowiadań i one shotów! Napisałam 2 rzeczy, z których byłam dumna tak naprawdę. (hmm. jeśli komuś zależy zawszę mogę je w jakiś sposób udostępnić.) W każdym razie dopóki nie stwierdzę, że "Give me love" jest coś warte nie będę kontynuować tej historii. Zgubiłam jej sens.. więc jeśli kiedyś go znajdę może uda mi się ją skończyć. :)
Skupię się teraz na tłumaczeniu tego opowiadania. Jeśli będzie mi szło tak dobrze jak po tej przerwie poszedł mi ten rozdział, myślę, że będzie dobrze i dotrwam już do końca!
W razie jakichkolwiek pytań czy wątpliwości zapraszam do komentowania oraz tu ! Do następnego! :) xx